Wpis rozpaczliwy.
Otóż w łazience mam niemal saunę ( od grzejnika), a w pokoju miły chłodek z otwartym oknem. Podobno „zimnica”, jak mówią znajomi, którzy jak już wpadną, to siedzą nie wiedzieć czemu w kurtkach i czapkach, jakby zima była. A ja lubię taki chłód w pokoju, bo mam rumień. I niestety, jak przechodzę z pokoju do łazienki, zaraz pęka mi kolejne naczyńko na twarzy. A koty? Siedzą przy grzejniku , niemal z nosami w żeberkach i nic. Ani rumienia ani cery naczyniowej. I dobrze, ale ja się pytam, dlaczego ja tak mam, skoro w chińskim horoskopie też Kotem jestem? ( A czasami Smokiem, im się wszystko myli).
Zaraz otwieram okno! Oczywiście siedzę jak burak w dresach podwójnych i czapeczce , ale czy tak nie jest zdrowiej? A owa pani, która sypiała obłożona lodem? No, tego to za wiele dla mnie. Ale żeby mi pękało naczynko na twarzy tylko po zmianie temperatur w jednym niewielkim pomieszczeniu? Rozpaczliwie protestuję:-)
Poza tym nic nowego, szukam pracy, koty śpią (non stop, poza czwartą nad ranem, kiedy to zaczynają szaloną zabawę), nadal rzucam palenie i wciąż wybieram się na ćwiczenia;-)
I dopisuję – w rękawiczkach – kolejne strony do mojego „Zaginionego”.
W stosownym wpisie pod tym tytułem dodałam jeszcze kilka stron celem tak zwanej zajawki;-)
Skomentuj